- Kategoria: Publikacjie
- Redakcja za Jacques Baud
- Odsłony: 295
Były analityk wojskowy NATO demaskuje narrację Zachodu o inwazji na Ukrainę
/ Jacques Baud, ekspert NATO, potępia zachodnie relacje z inwazji na Ukrainę.
CZĘŚĆ PIERWSZA: W DRODZE NA WOJNĘ
Przez lata, od Mali po Afganistan, pracowałem na rzecz pokoju i narażałem dla niego życie. Nie chodzi zatem o usprawiedliwienie wojny, ale o zrozumienie, co nas do niej doprowadziło. Zaznaczam, że „eksperci”, którzy na zmianę włączają telewizory, analizują sytuację na podstawie wątpliwych informacji, najczęściej hipotez zamienianych w fakty, przez co nie jesteśmy już w stanie zrozumieć, co się dzieje. Tak się tworzy panikę.
Problem nie polega na tym, kto ma rację w tym konflikcie, ale na tym, jak nasi przywódcy podejmują decyzje.
Spróbujmy zbadać korzenie konfliktu. Zaczyna się od tych , którzy od ośmiu lat mówią nam o „separatystach” czy „niepodległości” od Donbasu. To jest źle. Referenda przeprowadzone przez dwie samozwańcze republiki Doniecką i Ługańską w maju 2014 roku nie były referendami „ niepodległościowymi” (независимость) , jak twierdzili niektórzy pozbawieni skrupułów dziennikarze , ale „ samostanowieniem „ lub „ autonomią „ (самостоятельность). Określenie „prorosyjscy” sugeruje, że Rosja była stroną konfliktu, co nie miało miejsca, a określenie „rosyjskojęzyczni” byłoby bardziej uczciwe.
Co więcej, referenda te przeprowadzono wbrew radom Władimira Putina.
W rzeczywistości republiki te nie dążyły do oddzielenia się od Ukrainy, ale do posiadania statutu autonomii gwarantującego im używanie języka rosyjskiego jako języka urzędowego. Ponieważ pierwszym aktem legislacyjnym nowego rządu, będącym skutkiem obalenia prezydenta Janukowycza, było zniesienie 23 lutego 2014 r. ustawy Kiwałowa-Kolesniczenki z 2012 r., która uczyniła język rosyjski językiem urzędowym. Trochę tak, jakby puczyści zdecydowali, że francuski i włoski nie będą już językami urzędowymi w Szwajcarii.
Decyzja ta wywołuje burzę wśród ludności rosyjskojęzycznej. Doprowadziło to do zaciekłych represji wobec rosyjskojęzycznych obwodów (Odessa, Dniepropietrowsk, Charków, Ługańsk i Donieck), które rozpoczęły się w lutym 2014 roku i doprowadziły do militaryzacji sytuacji oraz kilku masakr (przede wszystkim w Odessie i Mariupolu). Pod koniec lata 2014 roku pozostały już tylko samozwańcze republiki Doniecka i Ługańska.
Na tym etapie, zbyt sztywne i tkwiące w doktrynerskim podejściu do sztuki operacyjnej, ukraińskie sztaby znosiły wroga, nie potrafiąc się narzucić. Badanie przebiegu walk w Donbasie w latach 2014-2016 pokazuje, że ukraiński sztab generalny systematycznie i mechanicznie stosował te same plany operacyjne. Jednak wojna prowadzona przez autonomistów była wówczas bardzo zbliżona do tego, co obserwowaliśmy w Sahelu: bardzo mobilne operacje prowadzone lekkimi środkami. Dzięki bardziej elastycznemu i mniej doktrynerskiemu podejściu rebelianci byli w stanie wykorzystać bezwład sił ukraińskich do wielokrotnego „uwięzienia” ich.
W 2014 roku jestem w NATO odpowiedzialny za walkę z proliferacją broni strzeleckiej i próbujemy wykrywać rosyjskie dostawy broni dla rebeliantów, aby sprawdzić, czy Moskwa jest w to zamieszana. Informacje, które wówczas otrzymujemy, pochodzą praktycznie w całości od polskich służb wywiadowczych i nie „zgadzają się” z informacjami z OBWE: mimo dość prymitywnych zarzutów nie obserwujemy żadnych dostaw broni i materiałów rosyjskiego wojska.
Powstańcy są uzbrojeni dzięki dezercji rosyjskojęzycznych jednostek ukraińskich, które przechodzą na stronę rebeliantów. W miarę postępów ukraińskich niepowodzeń całe bataliony czołgów, artylerii czy przeciwlotniczych powiększały szeregi autonomistów. To właśnie skłania Ukraińców do przestrzegania porozumień mińskich.
Ale zaraz po podpisaniu Porozumień Mińskich 1 prezydent Ukrainy Petro Poroszenko rozpoczął zakrojoną na szeroką skalę operację antyterrorystyczną (ATO/Антитерористична операція) przeciwko Donbasowi. Bis repetita placent : źle poinformowani przez oficerów NATO Ukraińcy ponieśli druzgocącą klęskę pod Debalcewem, która zmusiła ich do przestrzegania Porozumień Mińskich 2…
Należy w tym miejscu przypomnieć, że umowy Mińsk 1 (wrzesień 2014 r.) i Mińsk 2 (luty 2015 r.) nie przewidywały ani rozdziału, ani niepodległości republik, lecz ich autonomię w ramach Ukrainy. Ci, którzy czytali Porozumienia (jest ich bardzo, bardzo, bardzo niewielu), przekonają się, że w całości napisano, że status republik miał być negocjowany między Kijowem a przedstawicielami republik w celu wewnętrznego rozwiązania na Ukrainie .
Dlatego od 2014 roku Rosja systematycznie domaga się ich stosowania, jednocześnie odmawiając udziału w negocjacjach, bo to była wewnętrzna sprawa Ukrainy. Z drugiej strony ludzie Zachodu – na czele z Francją – systematycznie starali się zastąpić porozumienia mińskie „formatem normandzkim”, który stawiał twarzą w twarz Rosjan i Ukraińców. Pamiętajmy jednak, że przed 23-24 lutego 2022 r. w Donbasie nigdy nie było wojsk rosyjskich. Co więcej, obserwatorzy OBWE nigdy nie zaobserwowali najmniejszego śladu oddziałów rosyjskich działających w Donbasie. Tym samym mapa wywiadowcza USA opublikowana przez Washington Post 3 grudnia 2021 r. nie pokazuje wojsk rosyjskich w Donbasie.
W październiku 2015 roku Wasyl Hrycak, dyrektor SBU , przyznał, że w Donbasie obserwowano tylko 56 rosyjskich bojowników. To było nawet porównywalne ze Szwajcarami, którzy w weekendy w latach 90. szli walczyć w Bośni, czy Francuzami, którzy dziś będą walczyć na Ukrainie.
Armia ukraińska była wówczas w opłakanym stanie. W październiku 2018 roku, po czterech latach wojny, główny prokurator wojskowy Ukrainy Anatolij Matios powiedział, że Ukraina straciła w Donbasie 2700 ludzi: 891 z powodu chorób, 318 z powodu wypadków drogowych, 177 z innych wypadków, 175 z powodu zatrucia (alkohol, narkotyki), 172 z powodu nieostrożnego obchodzenia się z bronią, 101 z naruszenia zasad bezpieczeństwa, 228 z zabójstwa i 615 z samobójstwa.
W rzeczywistości armia jest osłabiona korupcją swoich kadr i nie cieszy się już poparciem ludności. Według raportu brytyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych , kiedy rezerwiści zostali powołani w marcu i kwietniu 2014 r., 70% nie pojawiło się na pierwszej sesji, 80% na drugiej, 90% na trzeciej i 95% na czwartej. W październiku/listopadzie 2017 roku 70% dzwoniących nie stawiło się podczas kampanii callback „ Jesień 2017 „. Nie obejmuje to samobójstw i dezercji(często na korzyść autonomistów), które sięgają nawet 30% siły roboczej w strefie ATO. Młodzi Ukraińcy nie chcą walczyć w Donbasie i wolą emigrację, co przynajmniej częściowo tłumaczy deficyt demograficzny kraju.
Ukraińskie Ministerstwo Obrony zwróciło się następnie do NATO o pomoc w uczynieniu swoich sił zbrojnych bardziej „atrakcyjnymi”. Pracując już nad podobnymi projektami w ramach Organizacji Narodów Zjednoczonych, zostałem poproszony przez NATO o udział w programie mającym na celu odbudowę wizerunku ukraińskich sił zbrojnych. Ale to długi proces, a Ukraińcy chcą szybko.
Dlatego, aby zrekompensować brak żołnierzy, ukraińskie władze sięgnęły po bojówki paramilitarne. Zasadniczo składają się z zagranicznych najemników, często skrajnie prawicowych aktywistów. Według Reutersa od 2020 roku stanowią około 40% sił zbrojnych Ukrainy i liczą około 102 000 ludzi . Są uzbrojeni, finansowani i szkoleni przez Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, Kanadę i Francję. Istnieje ponad 19 narodowości – w tym szwajcarska.
Dlatego kraje zachodnie wyraźnie stworzyły i wspierały ukraińskie skrajnie prawicowe bojówki . W październiku 2021 roku „ Jerusalem Post” zaalarmował, potępiając projekt Centuria . Milicje te działają w Donbasie od 2014 roku przy wsparciu Zachodu. Nawet jeśli możemy dyskutować o określeniu „nazista”, pozostaje faktem, że te bojówki są brutalne, rozpowszechniają przyprawiającą o mdłości ideologię i są zjadliwie antysemickie. Ich antysemityzm jest bardziej kulturowy niż polityczny, dlatego przymiotnik „nazista” nie jest do końca odpowiedni.
Ich nienawiść do Żyda bierze się z wielkiego głodu lat 1920-1930 na Ukrainie, będącego skutkiem konfiskaty plonów przez Stalina w celu sfinansowania modernizacji Armii Czerwonej. Jednak to ludobójstwo – znane na Ukrainie pod nazwą Hołodomoru – zostało dokonane przez NKWD (przodka KGB), którego wyższe szczeble przywódcze składały się głównie z Żydów. Dlatego dzisiaj ukraińscy ekstremiści proszą Izrael o przeprosiny za zbrodnie komunizmu , jak donosi „Jerusalem Post” . Daleko nam zatem do „ napisania historii na nowo „ przez Władimira Putina.
Te milicje, wywodzące się ze skrajnie prawicowych grup, które przewodziły rewolucji na Euromajdanie w 2014 roku, składają się z fanatycznych i brutalnych jednostek. Najbardziej znanym z nich jest pułk Azow, którego emblemat przypomina emblemat 2. Dywizji Pancernej SS Das Reich , która jest przedmiotem prawdziwej czci na Ukrainie za wyzwolenie Charkowa od Sowietów w 1943 r., zanim dokonała masakry w Oradour-sur-Glane w 1944 roku we Francji.
Wśród znanych postaci pułku Azow był przeciwnik Roman Protasewicz, aresztowany w 2021 roku przez białoruskie władze w sprawie lotu RyanAir FR4978. 23 maja 2021 roku mówi się o celowym porwaniu samolotu pasażerskiego przez MiG-29 – oczywiście za zgodą Putina – w celu aresztowania Protasewicza, choć dostępne wówczas informacje w żaden sposób nie potwierdzają tego scenariusza.
Ale trzeba wtedy pokazać, że prezydent Łukaszenko to bandyta, a Protasewicz „dziennikarz” zakochany w demokracji. Jednak dość budujące dochodzenie przeprowadzone przez amerykańską organizację pozarządową w 2020 r. ujawniło skrajnie prawicową działalność bojową Protassevicha.
Następnie zachodni spisek wprawia w ruch, a pozbawione skrupułów media „przygotowują” jego biografię . Ostatecznie w styczniu 2022 roku opublikowany zostaje raport ICAO, z którego wynika, że mimo pewnych błędów proceduralnych Białoruś działała zgodnie z obowiązującymi przepisami i że MiG-29 wystartował 15 minut po tym, jak pilot RyanAir zdecydował się na lądowanie w Mińsku . Więc żadnego spisku białoruskiego, a tym bardziej z Putinem. Ach!… Jeszcze jeden szczegół: Protasewicz, okrutnie torturowany przez białoruską policję, jest już wolny. Ci, którzy chcieliby z nim korespondować, mogą wejść na jego konto na Twitterze .
Etykietowanie „nazistów” lub „neonazistów” nadawane ukraińskim siłom paramilitarnym jest uważane za rosyjską propagandę. Być może ; ale to nie jest opinia The Times of Israel , Centrum Szymona Wiesenthala czy Centrum Zwalczania Terroryzmu w West Point Academy. Pozostaje to jednak kwestią dyskusyjną, bo w 2014 roku Newsweek wydawał się kojarzyć ich z… Państwem Islamskim. Wybór!
Tak więc Zachód wspiera i nadal uzbraja bojówki, które od 2014 roku są winne licznych zbrodni przeciwko ludności cywilnej : gwałtów, tortur i masakr. Ale chociaż rząd szwajcarski bardzo szybko nałożył sankcje na Rosję, nie przyjął żadnych sankcji przeciwko Ukrainie, która od 2014 r. morduje własną ludność. W rzeczywistości ci, którzy bronią praw mężczyzn na Ukrainie, od dawna potępiają działań tych grup, ale nie były śledzone przez nasze rządy. Bo tak naprawdę nie próbujemy pomóc Ukrainie, ale walczyć z Rosją.
Włączeniu tych sił paramilitarnych do Gwardii Narodowej wcale nie towarzyszyła „denazyfikacja”, jak twierdzą niektórzy. Wśród wielu przykładów budujący jest insygnia Pułku Azowskiego:
Źródło: