- Eugeniusz Szewczuk
- Kategoria: Historia
- Odsłony: 434
Moje Kresy – Rozalia Machowska cz.1
Swojego męża Emila poznałam już tutaj w Gierszowicach, powiat Brzeg. Przyjechał jak wielu mieszkańców naszej wsi z Budek Nieznanowskich na Kresach. W maju 1945 roku transportem repatriacyjnym do Bytomia, wyrzucono ich na stacji Karb. Potem było Opole, skąd razem trzema innymi osadnikami udał się na poszukiwanie nowego miejsca zamieszkania. Z Opola rowerami na kablach (zamiast opon) dojechał do Gierszowic. We wsi było pustawo, stacjonował jedynie mały oddział sowieckiego wojska, który zajmował się zbieraniem zboża, ziemniaków i innych płodów rolnych dla potrzeb armii. Gdy dowódcę spytali czy mogą tu zamieszkać, czerwonoarmista beztrosko machnął ręką: bозьмите все, domy, ziemię i dobytek, żyjcie tutaj aż do śmierci. Niebawem w Gierszowicach osiedliły się inne rodziny: Jaskuła, Smoliński, Wasylik, Połubiak, Zacierka, Skibiński, Machowski, Nowak, Litwin, Białek, Kołomyjski, Fijałkowski, Semenowicz i inni. Emil do Gierszowic przybył z czterema braćmi i mamą, zajął najlepszy jak mu się wtedy wydawało budynek we wsi, piętrowy pod nr 31. Za stodołą była młocarnia kieratowa, stajnia, w niej porobione boksy i dużo pomieszczeń gospodarczych. Razem z innymi kresowiakami we wsi zamieszkał brat mamy - Józef Herba, który w następnym roku ściągnął nas do siebie, albowiem nasz syberyjski transport zajechał aż do Kołomyjki k. Goleniowa pod Szczecinem. Tutaj dotarliśmy dopiero w maju 1946 roku. W kościele pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego w Brzegu w 1947 roku, odbył się nasz ślub. Z tego małżeństwa w rok później przyszedł na świat syn Jan, potem po kolei trzy córki – Maria, Ludwika i Zofia.