- Stanisław Żurek
- Kategoria: Historia
- Odsłony: 170
Swojego męża Emila poznałam już tutaj w Gierszowicach, powiat Brzeg. Przyjechał jak wielu mieszkańców naszej wsi z Budek Nieznanowskich na Kresach. W maju 1945 roku transportem repatriacyjnym do Bytomia, wyrzucono ich na stacji Karb. Potem było Opole, skąd razem trzema innymi osadnikami udał się na poszukiwanie nowego miejsca zamieszkania. Z Opola rowerami na kablach (zamiast opon) dojechał do Gierszowic. We wsi było pustawo, stacjonował jedynie mały oddział sowieckiego wojska, który zajmował się zbieraniem zboża, ziemniaków i innych płodów rolnych dla potrzeb armii. Gdy dowódcę spytali czy mogą tu zamieszkać, czerwonoarmista beztrosko machnął ręką: bозьмите все, domy, ziemię i dobytek, żyjcie tutaj aż do śmierci. Niebawem w Gierszowicach osiedliły się inne rodziny: Jaskuła, Smoliński, Wasylik, Połubiak, Zacierka, Skibiński, Machowski, Nowak, Litwin, Białek, Kołomyjski, Fijałkowski, Semenowicz i inni. Emil do Gierszowic przybył z czterema braćmi i mamą, zajął najlepszy jak mu się wtedy wydawało budynek we wsi, piętrowy pod nr 31. Za stodołą była młocarnia kieratowa, stajnia, w niej porobione boksy i dużo pomieszczeń gospodarczych. Razem z innymi kresowiakami we wsi zamieszkał brat mamy - Józef Herba, który w następnym roku ściągnął nas do siebie, albowiem nasz syberyjski transport zajechał aż do Kołomyjki k. Goleniowa pod Szczecinem. Tutaj dotarliśmy dopiero w maju 1946 roku. W kościele pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego w Brzegu w 1947 roku, odbył się nasz ślub. Z tego małżeństwa w rok później przyszedł na świat syn Jan, potem po kolei trzy córki – Maria, Ludwika i Zofia.
W kilka dni później w niedzielę 20 lutego 1944 roku do Firlejowa zjechała liczna grupa niemieckiego wojska w granatowych mundurach, podjechali pod ukraińską cerkiew Zesłania Ducha Świętego. Wyprowadzili ludzi pod nasz kościół św. Stanisława, oddzielnie kobiety i mężczyzn. Zażądali zwrotu zwłok niemieckiego żołnierza i jego rzeczy. Zagrozili rozstrzelaniem co dziesiątego. Jeden z nich Ukrainiec, służył za tłumacza. Ukraińcy zostali zmuszeni do odkopania dołu w których grzebano rozstrzelanych Polaków. Ktoś przyniósł poplamione krwią dwa niemieckie koce. Odkopane zwłoki Niemcy kazali pochować na cmentarzu, nikogo jednak nie zabili. Pobili tylko kobietę, która przyniosła te koce. Hitlerowcy zabrali też zwłoki swojego żołnierza, gdyż po to przyjechali. Polacy w odkopanym dole znaleźli swoich bliskich i pochowali ich na cmentarzu, a ponieważ nie było czasu na zrobienie trumny, zwłoki chowano w czym się tylko dało. Przykładowo mamę Zofii Ziemby, Franciszkę Kossakowską pochowano w żłobie wyjętym z obory.
Lista pomordowanych Firlejowie:
/ Żródło zdjęcia: https://weszlo.com/2018/10/13/zakopywano-zywcem-ziemia-jeszcze-sie-ruszala/
W marcu 1944 roku Ukraińcy dokonali 702 napadów na Polaków, w tym 13 policja ukraińska oraz 17 SS „Galizien” - „Hałyczyna” (w 4 przypadkach z udziałem UPA). W 48 przypadkach były to napady dwukrotne, w 8 przypadkach trzykrotne, w 2 przypadkach czterokrotne oraz w 1 przypadku sześciokrotne (miasto Lwów), co daje 75 powtórnych napadów, Łącznie więc akcje ludobójcze w miesiącu marcu objęły 627 miejscowości, w których mieszkała ludność polska, W przeważającej części leżały one w Małopolsce Wschodniej, czyli w województwach lwowskim, stanisławowskim i tarnopolskim, oraz w kilkudziesięciu przypadkach w woj. lubelskim. Poniżej wymienione są miejscowości chronologicznie z pominięciem tych, w których ilość ofiar nie przekraczała 10 osób. Najczęściej były to 1 – 2 rodziny polskie mordowane z niezwykłym okrucieństwem. Przytoczone zostało jedynie kilka takich faktów.